Hamlet Gliwicki 2006

Wystepuja: Jolanta LothE, Stanisława Łopuszańska, Zbigniew Konopka 
 

Tekst, obrazy i reżyseria: Piotr Lachmann; 
Muzyka: Raphael Rogiński; 
Rzeźba: Leszek Puchalski. 

W spektaklu wykorzystano fragmenty sztuk
Williama Szekspira “Hamlet”
i Helmuta Kajzara: “Gwiazda”, “Obora”
i “ciąg dalszy”.

Prapremiera wersji Gliwicki Hamlet. Próba”
odbyła się 17 września 2006
w Ruinach Teatru Miejskiego w Gliwicach.

Próba, albo Dotyk przez szybę”
w wykonaniu “tragicznej trupy ze stolicy”

O "HAMLECIE", NIE TYLKO GLIWICKIM Z "HAMLETEM" W NIEMCZECH POWOJENNYCH BYŁY PROBLEMY. TREFNE DUCHY OJCÓW NIE MIAŁY ŻADNYCH SZANS UKAZANIA SIĘ NIE TYLE NA SCENACH TEATRÓW MIEJSKICH, ILE W TEATRZYKACH DOMOWYCH: TAM BYŁY TABU, PRZEZ BARDZO DŁUGIE LATA. FAKT, ŻE ZNALAZŁEM SIĘ POWTÓRNIE W POLSCE, WYKORZYSTUJĘ, BY TEN NIEMIECKI DEFICYT W DZIEDZINIE DUCHÓW WYRÓWNAĆ PRZYNAJMNIEJ WE WŁASNYM ZAKRESIE, W ZAKRESIE WŁASNEGO OJCA, KTÓRY SIĘ UKAZAŁ TYLKO ZE ZDJĘĆ I LISTÓW.TE LISTY - DOSYĆ ZASTANAWIAJĄCE, BO PISANE JESZCZE W TALINGRADZIE PRAWIE DO SAMEJ KAPITULACJI SZÓSTEJ ARMII - DOSTAŁY SIĘ DO MOICH RĄK PO ŚMIERCI MATKI.Z MATKI NATOMIAST ULEPIŁEM TERAZ COŚ NA KSZTAŁT GROTESKOWEJ NIEMIECKIEJ GERTRUDY, MIMO ŻE BYŁA Z POCHODZENIA AUSTRIACZKĄ. DO DZIŚ ZARZUCAM JEJ - JEJ "GĘSTE AUSTROWĘGIERSKIE SOSY" I WIELE INNYCH NIESMACZNYCH RZECZY, KTÓRE BYĆ MOŻE WCALE NIE BYŁY JEJ UDZIAŁEM. ALE TO JEST PRZY OKAZJI MOJA WŁASNA "MUTTI COURAGE", BO BOHATERKA TEJ SZTUKI (A RACZEJ JEJ MODEL) CHYBA BYŁA ODWAŻNA, WŁAŚNIE COURAGIERT, SKORO PRZEŻYŁA TĘ NAWAŁNICĘ ARMII I SKUTECZNYCH ATAKÓW NA COŚ, CO NIEGDYŚ NAZYWAŁO SIĘ "CZCIĄ KOBIETY", A CO LEGŁO W GRUZACH PODOBNIE JAK INNE TZW. WARTOŚCI NO I TEN GLIWICKI TEATR, VICTORIA-THEATER, W KTÓREGO RUINACH UDAŁO NAM SIĘ PIERWSZY RAZ POKAZAĆ TĘ SZTUKĘ DZIĘKI DETERMINACJI DYREKTORA MUZEUM MIEJSKIEGO, LESZKA JODLIŃSKIEGO, GDY SAM STAŁEM SIĘ W "MIĘDZYCZASIE" OKAZEM MUZEALNYM. TA SZTUKA, PRZEKORNIE WPISANA W "HAMLETA" I WZBOGACONA O FRAGMENTY TEKSTÓW HELMUTA KAJZARA, (SZCZEGÓLNIE O FRAPUJĄCY MONOLOG DYREKTORA NOWEJ TELEWIZJI Z "CIĄGU DALSZEGO"), NOSI RÓWNIEŻ TYTUŁ "DOTYK PRZEZ SZYBĘ", BO JUŻ TEGO MAGICZNEGO TEATRU W RUINACH DOTYKAMY OKIEM WYŁĄCZNIE PRZEZ SZYBĘ TELEWIZORA, Z KTÓREGO- JAK PISZE HELMUT KAJZAR W "OBORZE", A CO POWTARZA ZA NIM WIRTUALNYMI USTAMI STANISŁAWA ŁUPUSZAŃSKA W PROLOGU - IDZIE KU NAM JAKAŚ BLIŻEJ NIEOKREŚLONA "ŚMIERĆ". "JAK BĘDZIE KONIEC ŚWIATA, POMYŚLIMY, ŻE TO POWTÓRKA", ODPOWIADA JEJ Z KOLEI AKTOR, GRAJĄCY MOJEGO SOBOWTÓRA (I PRZY OKAZJI RÓWNIEŻ JAKIEGOŚ SZCZĄTKOWEGO PRZEŚMIEWCZEGO HAMLETA, WŁAŚNIE GLIWICKIEGO). NO BO DZIĘKI BOGU MAMY TELEWIZJĘ. ONA POMOŻE NAM PRZEŻYĆ, A RACZEJ PRZEOCZYĆ... APOKALIPSĘ. A KIEDYŻ NASTĄPI WRESZCIE TO, O CO MODLIŁ SIĘ TAK ZUCHWALE TADEUSZ GAJCY W "MISTERIUM NIEDZIELNYM": ZAMIANA APOKALIPSY W KATHARSIS? CZY TEATR JEST JESZCZE DO TEGO ZDOLNY?
Zbigniew Konopka poraz pierwszy gości w Videoteatrze i po raz pierwszy styka się z taką formułą teatru. Jest absolwentem PWST w Warszawie. Otrzymał główną nagrodę na Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi ("Czyste szaleństwo" w reż. J. Englerta). Grał główną rolę w filmie A.Titkowa "światło odbite" (1989). W latach 1989-1994 był aktorem w Teatrze Dramatycznym (pod dyrekcją Z. Zapasiewicza i M. Prusa). W sztuce St. Themersona "św. Franciszek i wilk z Gubbio" (reż. J. Ostaszkiewicz) grał św. Franciszka. Za role w "Kubusiu Fataliście" (reż. Z. Zapasiewicz) otrzymał nagrodę w ramachnagrody za kreację zespołową na Ogólnopolskich Konfrontacjach Teatralnych w Opolu w 1989 r. Od 1995 - w Teatrze Nowym, gdzie grał m.in. pana Młodego w "Weselu" i Benvolio w "Romeo i Julii" (reż.A. Hanuszkiewicz) i w "Kochankowie z ulicy" - spektaklu muzycznym z piosenkami STS. Offowo w "Dziełach wszystkich Szekspira" (reż. W. Kaczkowski) i w kabarecie "Miłość i sex wieczorową porą" (reż. K. Kołbasiuk). Zagrał też główną rolę w "Zbrodni z premedytacją" wg Gombrowicza (reż. R. Sicicki) w klubie Le Madame. Stanisława Łopuszańska może spoglądać na długą, usianą kreacjami drogę aktorską, od dramatu po komedie, od amantek w młodości po bardzo
charakterystyczne role w okresie późniejszym. Droga ta zaczęła się w lutym 1945 roku w Teatrze Miejskim w Częstochowie, gdzie znalazła się po upadku
Powstania Warszawskiego. Studia aktorskie rozpoczęła jeszcze wcześniej w podziemnym Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej w Warszawie.
Pracowała m.in. w teatrach Bielska, Wrocławia, Poznania i Opola, gdzie była współzałożycielką słynnego Teatru 13-Rzędów, w którym wystartował GrotowskiOd sezonu 1960/61 do dziś gra w Teatrze im. St. Wyspiańskiego w Katowicach. Trzykrotna laureatka Złotej Maski, prestiżowej nagrody śląskich dziennikarzy w kategorii "najlepsza rola kobieca" danego sezonu za rolę Dutkowskiej w "Lamencie" Choromańskiego (1987), Eugenii w "Tangu" Mrożka (1997) i Alice we "Wszystkich dniach, wszystkich nocach" Margate Garpe (2004). Zadebiutowała też w filmie kina niezależnego fascynującą rolą nieumierającej matki w adaptacji noweli Guy de Maupassanta "Diabeł" (reż.
T. Szafrański).
Metamorfoza
Gleiwitz-Gliwice przechrzczone
w tym samym dniu co on pod nowym szyldem poczuł swobodę innego istnienia nabrał pewności nie siebie niewinny i nowo narodzony zaczął kwilić po polsku         

Piotr Lachmann

Czym jest "Hamlet"? Dziś. Dla mnie? Kiedy wiele wiele lat temu usłużnie tłumaczyłem na niemiecki "Szekspira współczesnego" Jana Kotta nie sądziłem,
że chyłkiem przeniknie do "ziemi niczyjej" mózgu i że się tam rozpanoszy na dobre albo i na złe. Była w interpretacji Kotta mowa o Edypie jako drugim dnie
Hamleta, a nad całą książką unosił się świeży jeszcze wtedy duch Stalina. Zazdrościłem Kottowi odwagi interpretowania przenicowanej doszczętnie klasycznej
sztuki, którą każde pokolenie reżyserów odkrywa dla siebie na nowo. Nie należę do żadnego pokolenia reżyserów i odkrywam "Hamleta" dla siebie późno,
a w nim przede wszystkim coś, co dotyczy mnie (nie tylko jako autora książki "Wywołane z pamięci") esencjonalnie i emocjonalnie: tyranii albo i traumy pamięci,
pod ciężarem której Hamlet, ten klasyczny, się załamuje. Duch ojca jest rodzajem "mega memory", mówiąc słowami mojej sztuki - palimsestu.
Z drugiej zaś strony mamy rześką ideologię szybkiego zapominania: matki i ojczyma, Poloniusza, właściwie wszystkich poza tymi, którzy z racji swego zawodu
i powołania wciąż tresują pamięć, a więc poza "aktorami tragicznej trupy ze stolicy", którzy urządzają coś na kształt Parady Pamięci.

Wywiad z samym sobą” Piotr Lachmann 

JA: Czemu rozmawiasz z samym sobą?
JA: Bo nikt jakoś nie kwapi się, poskarżyłem się nawet Naczelnemu pewnej gazety.
      Mój pierwszy w życiu donos. Na redaktorów. Ich tępotę.
      Nie poskutkowało. Nie chcą znać. Nie jestem trendy.
JA: Pochlebiasz sobie. Jesteś za stary.
JA: Za stary?
JA: A co, uważasz że nie mam racji?
JA: Sądzę, że lekko przesadzasz. Widziałem starszych, z którymi się rozmawia.
JA: Ale ty jesteś na obcym terenie.
JA: Czemu obcym?
JA: Nagle spadłeś z nieba. Nie wiadomo skąd. I po co. Znalazłeś się w czarnej dziurze Warszawy.
      “Wróciłeś po swoje honorarium. Chcesz odszkodowania za stracony czas?”
JA: Nie przedrzeźniaj mojej sztuki.
JA: Sztuka jest w porządku. Tylko ty nie jesteś w porządku.
JA: Ty?
JA: Tak. Ty. To znaczy
JA: Ja?
JA: No właśnie. I tak możemy w kółko. Powiedz wreszcie, co masz mi do powiedzenia.
JA: Chcę ci opowiedzieć, jak doszło do napisania tej sztuki.
JA: Tak jakbym nie wiedział. Myślisz, że już zapomniałem?
JA: Znasz tylko przebieg. Ale ja ci opowiem, jak naprawdę do tego doszło.
JA: “Naprawdę”. Od kiedy używasz tak wyświechtanych słów.
JA: Od kiedy ty się upierasz, że zamieniam się w roślinę.
JA: Mówiłem coś takiego?
JA: Nie. Ale pomyślałeś.
JA: To już myśleć nie wolno. Wszystko podsłuchujesz. Nawet moje myśli.
JA: No, bo to też są… do pewnego stopnia… moje myśli.
JA: Jesteś egoistą. Zawsze tylko ja i ja i ja i ja.
JA: A ty zawsze tylko ty o ty i ty i ty.
JA: Ale powiedz wreszcie, co masz mi do powiedzenia.
JA: No to ci powiem- od jakiegoś czasu…
JA: Tak… co “od jakiegoś czasu?”
JA: Od jakiegoć czasu… mam znów kontakt z…. Mutti.
JA: Co ty powiesz!
JA: Właśnie ci to mówię. To się zaczęło ostatnio na Krecie. W Kalamaki.
      Objawiła mi się jako jedyna adresatka myśli. I nagle zdałem sobie sprawe z tego,
      że ona i nie tylko ona “tam” czeka.
JA: Wyrażaj się trochę jaśniej. Gdzie “tam”.
JA: No – “tam”.
JA: Tam-tam, Pamiętasz taką restaurację, gdzie byłeś poraz pierwszy z tą małą…
JA: No, nie jest już taka mała. Ale zostawmy te sprawy, przestały mnie obchodzić.
JA: Nas? Ciebie przesta¸ obchodzić seks, to znaczy, że miałem rację, mówiąc że zamieniasz się…
JA: Nie mówię o seksie, mówię o miłości.
JA: Jest gorzej z tobą niż myślałem.
JA: Ale Mutti się wcale do mnie nie odzywała, a to milczenie było dobijające – i wiesz, gdzie ona była.
      “Tam” to była taka dziwna wyspa naprzeciwko Kalamaki, ni to hałda ni to Sfinks, ale też miała coś
      z wyspy umarłych Boecklina, wiedziałem, że ona jest właśnie tam…
JA: I wiedziałeś, że ona się zbliża.
JA: Ta wyspa?
JA: Tak. Ale taki miała w sobie własny zoom. Nie ja ją zbliżałem obiektywem, ona się jakby sama…
JA: Matka czy wyspa?
JA: Gdzie tu różnica?
JA: Rozmawiałeś więc z wyspą?
JA: Tak. Ale to była zupełnie jednostronna komunikacja. Ona się nie odzywała słowem.
      Ale wszystkie moje myśli – to znaczy wszystkie spojrzenia szły w jej stronę,
      nie w stronę tej czy tamtej czy jeszcze jakiejś kobiety.
JA: Ale to też była kobieta?
JA: To był rodzaj nad-kobiety, Matka ,wyspa, w której były schowane albo pochowane wszystkie inne kobiety
      i ona sama też, a raczej przede wszystkim i kiedy to się wszystko przeniosło na “Hamleta” –
      powstała ta sztuka w ciągu jednej sekundy, jednego kwantowego skoku.
JA: Szczęściarz jesteś… I taki płodny…
JA: Nie, właśnie że bezpłodny. Płodna była ona, mimo że jakby skalista i niezamieszkała.
      No i ojciec,który też tam musiał mieszkać na tej bezludnej. Ojciec, o którym nic nie wiedziałem…
JA: Reszta…
JA: Nie, reszta nie jest milczeniem, reszta to ta… przegadana sztuka.
JA: Nie tobie sądzić, czy przegadana…
JA: Ale ja sądzę, że przegadana.
JA: No, to powinienem cię za karę zakatrupić. Jak Hamlet Poloniusza?!
JA: Powinno być samo milczenie. Milczenie matki, naszej Mutti, kiedy myśmy gadali w obcym dla niej języku.
JA: “Milczenie matki”, by¸aby to zupełnie inna sztuka. No, ale skoro masz tak wspaniałą aktorkę z takim głosem,
      to musiałeś jej dać coś powiedzieć…
JA: Tak. I ten Konopka, jaki to drugi głos, dwa takie głosy. Ale najważniejsze jest milczenie między nimi.
JA: Jak między nami.
JA: Akurat. Ale… może spróbujmy.
JA: Spróbujmy.
   Milcza przez dluzsza chwile   

JA: Jaja sobie robisz ze mnie?
JA: Ja? Jaja?
JA: Ja! Ja!